Piłka jest okrągła a bramki są dwie.

>> Strona główna

SYLWETKA

>> Dziecięce lata
>> Grać? Nie grać?
>> Powojenne lata
>> Trener Orłów
>> Nowe Wyzwania
>> Czasy wielkich zmian
>> Ambasador futbolu
>> Ostatni mecz

POSCRIPTUM

>> Wydarzenia
>> im. Kazimierza Górskiego
>> Księgarnia
>> Linki

W NASZYCH OCZACH

>> Fotografie

>> Wywiady
>> Artykuły

>> Księga gości

>> Kontakt

 


Wołowski: Niemcy nie potrzebują formy by wygrać

niedziela, 26 marca 2006

Kryzys piłkarzy Niemiec skłania optymistów do wiary, że 14 czerwca w Dortmundzie piłkarska reprezentacja Polski pozbędzie się swego najstarszego kompleksu. Tyle że Niemcy nie potrzebują formy, by wygrywać.

W środę drużyna Jurgena Klinsmanna, choć szczęśliwie i w złym stylu, ale jednak pokonała 4:1 Amerykanów, z którymi zespół Pawła Janasa przegrał ostatnio 0:1.

Dziesięć porażek i trzy remisy - tak złego bilansu reprezentacja Polski nie ma z nikim: Niemcy to jedyne z piłkarskich imperiów, które nie pozwoliło naszym piłkarzom poznać smaku zwycięstwa. Nawet gdy w 1974 i 1982 roku Polacy stawali na podium MŚ, Niemcy zawsze byli wyżej. Dlatego ich kompleks jest u naszych piłkarzy gruntownie uzasadniony.

Ostatnio Niemcy mają kryzys. Po porażce z Włochami 1:4 spadli w rankingu FIFA na 22. pozycję - najniższą w 13-letniej historii zestawienia. Od kilku już lat nie wygrali z nikim z topu, na Euro 2004 nie wyszli z grupy. Postawa drużyny Klinsmanna sprawiła, że w sondażu tygodnika "Stern" ledwie 3 proc. kibiców niemieckich powiedziało, że realne jest mistrzostwo świata, a aż 17 proc. stwierdziło, że przepadną w grupie. Byliby jednak pierwszym gospodarzem mundialu, któremu noga powinęła się tak wcześnie. Czy to realne, skoro cztery lata temu Korea zaszła u siebie do półfinału?

Prawda, że Ballack bywa w drużynie Klinsmanna samotny. Gwiazda mundialu sprzed czterech lat Kahn ma już kłopoty z refleksem, a skrzydłowy Schneider po sukcesie w Azji nigdy nie wrócił do formy. Napastnicy Kuranyi, Podolski albo Klose to nie jest na pewno klasa ich trenera. Filarem obrony jest ktoś tak pokraczny jak Robert Huth, który imponuje barami, a nie sposobem, w jaki posługuje się piłką. I do tego selekcjoner, który od 1998 roku mieszka w USA, gdzie piłka nożna obchodzi ludzi tyle co śnieg w Kalifornii.

Niemcy mają kłopoty, ale też niezmienne atuty. Tak efektywny na boisku nie jest chyba nikt - Amerykanie przekonali się o tym w środę kolejny raz. Bo przegrywają z Niemcami regularnie. Pamiętam ćwierćfinał ostatniego mundialu i zdumienie lidera drużyny USA Claudio Reyny. Zachodził w głowę, jak to jest, że Amerykanie przez 90 minut lepiej grali w piłkę, ale to Niemcy znaleźli się w półfinale. I właśnie w tym tkwi fenomen, który skłonił Gary'ego Linekera do wyrzucenia z siebie słynnych słów pełnych pretensji do losu ("Futbol to gra, w której 22 piłkarzy biega za piłką, a i tak zawsze wygrywają Niemcy"). To przenośnia, Niemcy też czasem przegrywają, bo gdyby nie to, mieliby już 17 tytułów mistrza świata zamiast trzech.

Kazimierz Górski uważa, że za cztery miesiące gospodarze mistrzostw będą w półfinale mundialu, a może nawet sięgną po tytuł. Czy najlepszy polski trener opiera swoje przeczucia na legendzie Niemiec, czy aktualnej wartości drużyny Klinsmanna? Bez znaczenia, bo intuicja rzadko go zawodzi.

Miałem pisać o szansie na historyczny sukces Polaków, a nieposłuszny papier przyjmuje tylko te zdania, które świadczą o tym, jak do niego daleko. Nie ma jednak w sporcie nic bardziej porywającego niż przełamywanie barier i kompleksów. Dlatego drużynie Pawła Janasa nie odbieram szans.

Możliwy jest jednak kompromis. Nie byłoby źle, gdyby z tym przełamywaniem barier polscy piłkarze wstrzymali się do fazy pucharowej. Jeśli w grupie nie uporają się z niemieckim kompleksem, za to w jednej ósmej finału przełamią szwedzki lub angielski, to niech i tak będzie. Przyjmiemy to ze zrozumieniem.

gazeta.pl

 
Projekt graficzny Positive Design Przemysław Półtorak.
Opieka Krzysztof Baryła.
Wszelkie prawa zastrzeżone 2007 r.